XV Jubileuszowy Finał Powiatowego Konkursu Czytelniczego Wydajemy Własną Książkę w Błoniu



I ja tam byłem, ale... zaręczam miodu i wina nie było. Na koniec gali były drożdżówki, soki i przepyszny smalec domowej roboty z ogórkami małosolnymi znanymi w całej okolicy. Kto nie próbował ma szansę w przyszłym roku. Trzeba tylko napisać książkę, która zdobędzie nagrodę. A jak do tej pory (od ponad 15 lat)  organizatorzy starają się i trzeba przyznać, że z bardzo dobrym skutkiem, żeby w tym konkursie nie było przegranych. Nagrodami obdarzeni zostali wszyscy uczestnicy (zob. relacje z  XV Jubileuszowego Finału Powiatowego Konkursu Czytelniczego Wydajemy Własną Książkę). Ale oczywiście nie smalec (bo go już znałem) zrobił na mnie największe wrażenie na tegorocznej gali. Imponująca była liczba 258 uczestników konkursu, którzy razem z opiekunami i dyrektorami szkół zjawili się w Centrum Kultury, aby wspólnie z burmistrzem i starostą powiatu cieszyć się z osiągniętego sukcesu. Trzeba podkreślić, że Pan burmistrz obecny był od początku do samego końca uroczystości (!). Dzięki takiej atmosferze i randze, jaką nadają dorośli temu programowi, nie dziwi fakt obecności wśród laureatów „recydywistów”, którzy od I klasy szkoły podstawowej piszą książki i zdobywają nagrody. Jedną z nich jest Dorota Chmielniak ze SP nr 1 w Ożarowie Maz. (zob. relację). Ukończyła właśnie szkołę podstawową, ale zapowiedziała, że w gimnazjum zamierza bawić się z nami dalej w pisanie książek… Życzymy jej i jej podobnym, aby w swojej szkole znaleźli należyte wsparcie. Bo wykonanie dobrej książki to jest bardzo trudna rzecz i bez odpowiedniego wsparcia dorosłych nie każde dziecko jest w stanie samo podołać. Wiedzą to doskonale dorośli szczególnie ci, którzy mają za sobą pisanie prac dyplomowych, licencjackich, magisterskich… Dlatego w tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim opiekunom, organizatorom i sponsorom konkursów Wydajemy Własną Książkę, za ich wysiłek i wkład w budowanie szans na radość i sukces młodych twórców. Ale się zrobiło podniośle...to na zakończenie krzyknijmy sobie jak Starzy Ornitolodzy: Cip, cip, cip. Jeszcze raz dziękuję (w imieniu dzieci) i do następnych edycji konkursu...

Komentarze

  1. Czy Ornitolog zdąży zrobić przegląd wszystkich gniazd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trudne pytanie, bo życie upływa nieubłaganie. Choćby człowiek chciał więcej i więcej nie zawsze już może...
      Odwiedziłem wiele ośrodków i przyznam, że za każdym razem budzi to we mnie olbrzymie emocje, bez względu na to, czy są to warsztaty wprowadzające, czy finały programów. Po każdym takim spotkaniu czuję niedosyt, czasem lęk‐niepewność:
      po warsztatach – tyle było fajnych dzieciaków, tyle genialnych pomysłów na książki..., czy opiekunowie doprowadzą tych młodych twórców do efektu końcowego?... Doprowadzają! ;
      po finałach – było fantastycznie, ale czy organizatorzy widzieli ile radości sprawili tym młodym ludziom i ich opiekunom? Czy podejmą trud organizacji konkursu w przyszłym roku?
      Podejmują;
      po kolejnym sezonie ‐ książki wpływające na konkursy Wydajemy Własną Książkę są po prostu fantastyczne i nigdy nie mam czasu, żebym je wszystkie przeczytać. (Jako bibliotekarz‐drukarz oceniam walory edytorskie). Widok ich autorów maszerujących po nagrody ‐wzruszający.
      Organizatorzy wszędzie dokładają starań, aby imprezy finałowe miały jak najlepszą oprawę. Dlatego, dopóki mogę, chętnie uczestniczę w tego typu przedsięwzięciach i cieszę się z każdego nowego gniazda.
      A wszystkich, którzy Wydają Własne Książki zapraszam do dzielenia się wrażeniami na naszym Blogu zob. nasz adres.
      Wasz Stary Ornitolog
      P.S.
      Było kiedyś zapytanie o nasz okrzyk ornitologów „cip, cip, cip...” Skąd się wziął i dlaczego?
      Odpowiem Wam cytując fragment scenariusza pewnego polskiego filmu – czy kojarzycie tę scenę?
      Pamiętacie tytuł,autorów i aktorów filmu?
      ...Mania – Oj, synku!
      Kargul ­ / patrząc na samochód/ A ja jaj.
      Wanda­żona Pawła – Co nie podoba się?
      Kargul – Gdzież tam, ładny. O, tylko żeby on tego nie widział!
      Paweł – Kiedy pogrzeb?
      Mania – Hm, A mnie skąd wiedzieć?
      Paweł – Jak to?
      Mania – Nie znasz ojca, przecież sam o wszystkim chce decydować.
      Wanda – Przecież nie żyje!
      Mania – A ktoż to Wandzi powiedział?
      Paweł – Myśmy dostali, że umarł.
      Mania – Mołożenciu, przecież ja napisałam umierający!
      Kargul – A ludziska powiadają, że poczta u nas powolna.
      Paweł – Złożę reklamację!
      Marek, zostaw.
      Wanda – Głupia sprawa.
      Mania – Nic tylko na was czeka i o Anię pyta.
      Paweł – Serce?
      Mania – Komisja.
      Paweł – Jaka komisja, co mama.
      Wanda – Chyba konsylium.
      Mania
      – Komisja rolna była, obejrzeli gospodarkę ojca i powiedzieli, że on nie przyszłościowy.
      Paweł – Dlaczego?
      Mania – Że już stary i następców nie ma.
      Marek – Cip, cip,cip,cip,cip,cip,cip,cip.
      Mania – Mareczku, przecież to są świnki.
      Wanda – Co się mama dziwi.
      Mania – Dobrze, że on tego nie widzi....”
      ...............................................................................................................
      .................
      nie ma mocnych sylwester chęciński fragment scenariusza
      Taki ze mnie ornitolog jak z Marka rolnik, choć na Białych Krukach trochę się znam...
      Wasz Stary Ornitolog

      Usuń

Prześlij komentarz